Zakładając tego bloga nadałem mu podtytuł „Odzyskaj pieniądze” i faktycznie skupiałem się na sprawach majątkowych.
Ale na co dzień prowadzę co najmniej tyle samo spraw, gdzie stawką jest coś ulotnego.
Poczucie własnej godności. Dobre imię. Honor.
Niewinność i niekaralność.
Postanowiłem włączyć te problemy w tematykę bloga. Oczywiście od strony prawnej.
I od razu mocne uderzenie.
Występowałem jako jedyny obrońca w sprawie, która rozpoczęła się w sierpniu 2016 r. a zakończyła całkowitym uniewinnieniem mojej klientki we wrześniu 2023 r. Siedem lat trwała walka, którą razem z klientką prowadziliśmy o przekonanie organów ścigania – ale przede wszystkim sądów obu instancji, o niewinności oskarżonej osoby.
Sprawa dotyczyła zarzutów narażenia na niebezpieczeństwo utraty życia oraz nieumyślnego spowodowania śmierci nienarodzonego dziecka pacjentki oddziału ginekologiczno położniczego.
Dziecko rzeczywiście zmarło.
Lekarze prowadzący opiekę medyczną zostali prawomocnie skazani.
Moja klientka jako jedyna została w całej sprawie uznana za niewinną.
Wywalczyła sobie ten status nieustępliwością, cierpliwością i wytrwałością, ale również zaufaniem do mnie jako obrońcy, który wierzył w wymiar sprawiedliwości i jej niewinność mimo poważnych trudności po drodze, spowodowanych uchyleniem pierwszego wyroku uniewinniającego i następnie nieprawomocnym (jak się okazało – zupełnie niesłusznym) skazaniem klientki.
To historia nie tylko (jak często piszą na stronach kancelarii) o setkach godzin spędzonych nad aktami i tysiącach wypitych kaw, ale również historia o tym, że wezwanie do prokuratury nie powinno prowadzić do utraty wiary we własną niewinność. Ona potrafi dać ostateczne zwycięstwo.