Mobbing w miejscu pracy potrafi skutecznie uprzykrzyć życie – nie tylko zawodowe. Także prywatne. Dlaczego? Myślę, że żyjemy w świecie, gdzie poczucie własnej wartości jako pracownika jest dla nas ważne. A jego niszczenie przenosi się na całe nasze samopoczucie. Zwłaszcza jeżeli robi to ktoś spotykany często, właśnie w pracy. Albo grupa. Albo szef.
Systematycznie. Często poprzez trudne do uchwycenia – i udowodnienia – drobne uszczypliwości. Powodują one niepokój, wytrącają z równowagi. Potem przychodzą ataki lęku, objawy somatyczne (bóle głowy, bóle karku itd.). Koledzy z pracy odsuwają się. A w końcu taka osoba sięga po leki albo odchodzi z miejsca pracy.
Nieprzypadkowo mobbingiem nazywa się zachowania:
Psychologiczna aby poradzić sobie z upokarzaniem. Psychiatryczna, gdyż czasem niezbędna jest farmakologia bądź koordynacja leczenia
z innymi specjalistami (nieraz wskutek stresu szwankuje zdrowie fizyczne). Ale także dlatego, że mobbingowany pracownik jest wyizolowany
z zespołu pracowniczego i ma ograniczone możliwości dowodowe; w praktyce nie może liczyć na korzystne dla niego zeznania współpracowników. W takiej sytuacji obiektywnym dowodem mobbingu może stać się dokumentacja lekarska, dotycząca leczenia psychiatrycznego pracownika (tak wyrok Sądu Najwyższego z dnia 23 stycznia 2018 r., III PK 13/17).