Przyznam, że to dość tajemniczo brzmiący zwrot.
Mówię i o „roszczeniu” (czyli możliwości żądania czegoś) i o „nakładach” (czyli poniesionych kosztach utrzymania jakiejś rzeczy).
W jakich sprawach występuje takie pojęcie?
Te pytania pojawiają się zarówno w sprawach rodzinnych: u rozwodzących się małżonków (np. mąż sfinansował remont domu teściów) a także rozstających się konkubentów, ale również w sprawach tzw. rzeczowych przede wszystkim o zwrot nieruchomości (gdy posiadacze dokonali jakichś zakupów i wyposażyli działkę bądź gospodarstwo, choćby w drzewa trwale związane z gruntem), w sprawach między kontrahentami w różnego rodzaju umowach (zarówno pisanych jak i zawartych ustnie bądź mailowo) jak również w sprawach spadkowych (gdy dokonano nakładów na majątek spadkowy a następuje dział spadku).
Jak dzielimy nakłady?
W zależności od charakteru i celu wydatków rozróżnia się nakłady konieczne, użyteczne oraz zbytkowne.
Kryterium zaliczenia nakładów do określonej kategorii jest zmienne w zależności od rodzaju i przeznaczenia rzeczy oraz rozwoju nauki i techniki. Ilustracją tej zmienności jest przyjęcie w orzecznictwie Sądu Najwyższego, że nakłady poniesione na wykonanie instalacji wodno-kanalizacyjnej, łazienki, instalacji centralnego ogrzewania w lokalu mieszkalnym są nakładami koniecznymi, gdyż zapewniają elementarny standard, jakiemu w warunkach współczesnej cywilizacji powinno odpowiadać mieszkanie (por. m.in. wyrok Sądu Najwyższego z dnia 6 stycznia 2000 r., I CKN 311/98).
Jednak wybudowanie budynku na gruncie nie mieści się w pojęciu nakładów koniecznych, prace i wydatki, które służą „stworzeniu” rzeczy, nie mają bowiem takiego charakteru. Konsekwentnie nakładów koniecznych nie stanowi rozbudowanie, modernizacja istniejącego budynku, adaptacja całości czy części pomieszczeń na inne cele, ich poniesienie nie jest bowiem niezbędne do utrzymania rzeczy w stanie niepogorszonym, choć mają swoje użytkowe i gospodarcze uzasadnienie. Tego rodzaju nakłady (użyteczne) służą ulepszeniu rzeczy, podniesieniu jej funkcjonalności i wartości (por. m.in. wyroki Sądu Najwyższego z dnia 13 kwietnia 1983 r., IV CR 67/83 i z dnia 19 stycznia 2005 r., I CK 476/04).
Błędna kwalifikacja nakładów może doprowadzić do oddalenia powództwa.
Na jakiej podstawie można żądać zwrotu nakładów?
Roszczenie o zwrot nakładów posiadacza przeciwko właścicielowi może mieć różną podstawę prawną, w zależności od podstawy faktycznej. Nie ma uniwersalnego modelu rozliczenia nakładów, który byłby możliwy do zastosowania w każdej sprawie, w której zgłoszono to roszczenie. Wszelkie uogólnienia wyprowadzane w tym zakresie z przepisów obowiązującego prawa muszą być zawodne wobec odmienności stosunków, na których tle ustawodawca reguluje obowiązek zwrotu nakładów (por. uchwały Sądu Najwyższego z dnia 30 września 2005 r., III CZP 50/05 i z dnia 10 maja 2006 r., III CZP 11/06).
W związku z tym w sprawie o zwrot nakładów zawsze należy na wstępie ustalić, na podstawie jakiego stosunku prawnego czyniący nakłady posiadał nieruchomość i dokonywał nakładów. Jeśli z właścicielem łączyła go umowa, należy określić jej charakter oraz to czy w uzgodnieniach stron uregulowano problematykę nakładów. Jeżeli takie uzgodnienia były, one powinny być podstawą rozliczenia nakładów. Jeśli uzgodnienia nie zostały przez strony poczynione, zastosowanie powinny znaleźć przepisy Kodeksu cywilnego normujące dany stosunek prawny, albo – w braku takich regulacji – przepisy regulujące dany stosunek przez analogię (wyrok z dnia 18 grudnia 2018 r. IV CSK 493/17).
Jak widać jest to pojęcie dość skomplikowane i jego zastosowanie wymaga fachowej wiedzy.