Wróciłem ostatnio do sprawy, którą prowadziłem w 2016 i 2017 roku.

Reprezentowałem w niej poszkodowanego w wypadku komunikacyjnym. Klient doznał w nim poważnego, trwałego uszczerbku na zdrowiu (m. in. czasowy stan śpiączki farmakologicznej, uraz wielomiejscowy, uraz czaszkowo-mózgowy, złamania), i z tego powodu sprawczyni wypadku została pociągnięta do odpowiedzialności karnej.

Problemem był fakt, że poszkodowany w chwili wypadku znajdował się pod wpływem amfetaminy. Na etapie likwidacji szkody udało się uzyskać dla klienta częściowo satysfakcjonującą kwotę 100.000,00 zł zadośćuczynienia oraz zwrot części kosztów opieki i leczenia, jednak w mojej ocenie suma była zaniżona.

W tej sytuacji zdecydowałem się na wystąpienie do sądu, mając w zanadrzu argumentację na wypadek podniesienia zarzutów dotyczących prowadzenia pod wpływem amfetaminy. Ostatecznie sprawa zakończyła się ugodą, wskutek której klient uzyskał łącznie 170.000,00 zł zadośćuczynienia i odszkodowania. Moim zdaniem słusznie.

Sąd Okręgowy w Gdańsku, sygn. akt XV C 909/16.